Małgorzata Mamot

"Wszystko zaczęło się w wieku 19 lat od wzięcia aspiryny. Był piątek, byłam umówiona ze znajomymi na wieczór do kina. Ponieważ czułam się trochę gorzej i miałam wrażenie, że może to być początek przeziębienia, wzięłam aspirynę. Skończyło się kurczem oskrzeli i wylądowaniem na ostrym dyżurze."

„Biorę wszystko, co sprawi, że nie będzie kolejnej operacji. Leczenie biologiczne to właśnie sprawiło”

Małgorzata Momot, młoda pacjentka z polipami nosa, która przeszła już trzy operacje i miała wyznaczony termin czwartej operacji. Przed tym zabiegiem uchroniła ją terapia biologiczna. Podczas ostatniej kontroli w szpitalu lekarze byli pod wrażeniem, jak bardzo polipy zmniejszyły się. - Tak długo, jak przyjmuję lek, zakładam, że po prostu będzie tak dobrze, jak jest teraz – opowiada.

Jak się zaczęła choroba?

Małgorzata Momot: Wszystko zaczęło się w wieku 19 lat od wzięcia aspiryny. Był piątek, byłam umówiona ze znajomymi na wieczór do kina. Ponieważ czułam się trochę gorzej i miałam wrażenie, że może to być początek przeziębienia, wzięłam aspirynę. Skończyło się kurczem oskrzeli i wylądowaniem na ostrym dyżurze. 

Taka nagła reakcja po leku?

Tak. Oczywiście wtedy jeszcze nie wiedziałam, co mi jest. Doszłam do wniosku, że nie jest ze mną aż tak źle, żeby na przykład zadzwonić po pogotowie. Napisałam tylko do mojej przyjaciółki, żeby po mnie przyjechała, bo mam problemy z oddychaniem. Ona zadzwoniła, tyle że ja nie byłam już prawie w stanie mówić. Powiedziałam jej tylko, że nie mogę rozmawiać, niech napisze sms i się rozłączyłam. Przyjechała w panice i widząc, co się dzieje zawiozła mnie od razu na SOR.

Nigdy wcześniej nic podobnego się nie zdarzyło?

Wcześniej normalnie brałam leki, nie było żadnego problemu. Na szpitalnym oddziale dostałam leki rozkurczowe, wziewne i zostałam skierowana na dalszą diagnostykę. Tak trafiłam do pulmonologa, alergologa, a potem laryngologa.

Aż tyle chorób zaczęło się pojawiać?

Lekarze zaczęli podejrzewać u mnie uczulenie na salicylany i tak zwaną triadę aspirynową. Bo do kompletu pojawiła się astma oskrzelowa i uczulenie na niesteroidowe leki przeciwzapalne. Zaczęły się pojawiać polipy nosa, które robiły się coraz większe. Tak trafiłam do laryngologa.

Około trzy lata po diagnozie zaczęłam mieć już bardzo silne dolegliwości związane z polipami: problemy z oddychaniem, bardzo mocne bóle głowy, problemy ze snem, z koncentracją. Polipy tak mocno mnie obciążały i obniżały jakość mojego codziennego funkcjonowania, że dostałam skierowanie na pierwszą operację ich usunięcia.

Moja pierwsza operacja, z zastosowaniem stentu zatok przynosowych, który umożliwia optymalne gojenie się zatok przynosowych po zabiegu, odbyła w szpitalu w Bydgoszczy pod koniec 2009 roku. Spokój miałam mniej niż rok, bo po tym czasie polipy zaczęły się odnawiać. 

W tym stanie funkcjonowałam jeszcze przez około 3 lata, aż w końcu poszłam na drugą operację. Była wykonana w szpitalu w Grudziądzu. A w 2017 roku miałam trzecią operację w Katowicach, bo wtedy już przeprowadziłam się na Śląsk.

Dodatkowo tym razem miałam operację z wejścia podwargowego, nieco bardziej inwazyjną i skomplikowaną. Zostały mi po niej powikłania, bo w trakcie został uszkodzony nerw twarzy i częściowo nie czuję prawej górnej wargi. 

Po tej trzeciej operacji wreszcie miała Pani spokój?

Nie do końca. Ta trzecia operacja dała nawet rezultat taki, że miałam przez kilka lat spokój. Ale w 2022 roku zaszłam w ciążę i nie mogłam brać leków, które miałam przepisane do stałego stosowania. Mogłam brać jedynie w ograniczonym zakresie leki wziewne i sterydy. Dodatkowo w trakcie ciąży dostałam hormonalnego nieżytu nosa, którego przyczyną jest podwyższone stężenie estrogenów.

Okazało się, że po ciąży polipy znowu odrosły. Podczas karmienia nie mogłam jeszcze wrócić do swoich leków. Znowu zaczęły się problemy z oddychaniem i dotkliwe bóle zatok. Co chwilę miałam infekcje. Było mi bardzo trudno funkcjonować w tym stanie.

Była potrzebna kolejna operacja?

Taka była perspektywa. We wrześniu ubiegłego roku dostałam skierowanie na cito do szpitala na operację w Ochojcu. W badaniu tomograficznym znowu pojawiły się zmiany w zatokach, tym razem w zatokach szczękowych. Powoli zaczęły się też robić zmiany w samej strukturze kostnej.

Dostałam termin operacji na październik. Jednak już w trakcie rejestracji na operację uwagę tamtejszej pani doktor zwróciły wyniki moich badań. Wszystkie wcześniejsze wyniki z kilkunastu lat, historia choroby, przebyte operacje. Zapytała, czy chciałabym dostać lek biologiczny mepolizumab w ramach programu ratunkowego dostępu do terapii.

Powiedziałam wtedy, że jeżeli to leczenie sprawi, że operacji nie będzie, albo zostanie odroczona w czasie, to biorę wszystko.

I tak się zaczęło. Zostałam zakwalifikowana do programu i właściwie pozostało czekać tylko na informację z Ministerstwa Zdrowia, kiedy mogę rozpocząć terapię. Zaczęłam przyjmować lek od końca listopada 2023 roku.

Z jakim efektem?

Jest super. Przestały mnie boleć zatoki, lepiej śpię, mniej mnie boli głowa, lepiej oddycham. Polipy dużo bardziej się zmniejszyły, jeżeli chodzi o klasyfikację, właściwie są już niewidoczne.

Pamiętam, że początkowo byłam zrezygnowana, bo nie było widać żadnych efektów. I nagle po czterech miesiącach po prostu leczenie zaskoczyło, właściwie z miesiąca na miesiąc ta poprawa robiła się coraz większa.

Czekam jeszcze, aż powróci mi węch. Jeżeli jest to rozproszony zapach unoszący się w powietrzu, to coś czasami poczuję. Ale jeśli coś wącham bezpośrednio, tego nie czuję. 

Ale na pewno poprawił mi się smak, więc mam też nadzieję na powrót węchu.

Co teraz mówią lekarze, jakie są perspektywy życia z tym leczeniem?

Polipy bardzo się zmniejszyły. Podczas ostatniej kontroli w szpitalu lekarze byli pod wrażeniem, jak bardzo są mało widoczne w porównaniu do czasu przed podjęciem terapii. 

Tak długo, jak przyjmuję lek, zakładam, że po prostu będzie tak dobrze, jak jest teraz. Dopóki lek działa, jest dobrze i na tym się skupiam. Póki co, wszystko idzie w dobrym kierunku.