Małgorzata Zielińska
"Leczenie pozwoliło mi wrócić do pełni sił. Objawy, z którymi przez długi czas się zmagałam, całkowicie ustały. Dzięki czemu mam wreszcie szansę na normalne życie."
Mówi młodziutka (25 lat) Małgorzata Zielińska, pacjentka z HES, czyli hipereozynofilią. Przez półtora roku przyjmowała leczenie biologiczne. Dziś nie kryje radości z faktu, że dzięki temu leczeniu liczba eozynofilii nie wzrasta. Podkreśla, że sterydy utrzymywały efekt tylko na krótki moment. Efekty leczenia biologicznego utrzymują się do tej pory. – Jestem bardzo zadowolona – mówi.
Kiedy po raz pierwszy pojawiły się objawy, które mogły wskazywać na HES?
Wszystko zaczęło się na przełomie kwietnia i maja 2022 roku. Początek choroby był niepozorny. Przejawiał się objawami podobnymi do przeziębienia: kaszlem, katarem, zmęczeniem. To trwało kilka miesięcy. Rozpoczęłam leczenie antybiotykami, które przepisał mi lekarz rodzinny, bo stwierdził zapalenie oskrzeli. Wpierw brałam jeden antybiotyk, ale ponieważ straciłam po nim przytomność, przepisał mi drugi.
Pomogło?
Niestety nie. Objawy, zamiast się zmniejszać, zaczęły się jeszcze bardziej nasilać. Miałam duszności, świsty, furczenie.
Wykonałam prześwietlenie płuc. Wynik badania wykazał nacieki na prawym płucu. Początkowo lekarze podejrzewali gruźlicę. To było bardzo stresujące, dlatego postanowiłam skonsultować się z lekarzem pulmonologiem. Specjalistka wykluczyła gruźlicę ze względu na wyniki morfologii, które wykazywały bardzo duży poziom eozynofilii - około 7000. Zleciła natychmiastowe leczenie szpitalne. Tak znalazłam się w szpitalu im. Barlickiego w Łodzi.
To był punkt zwrotny?
W pewnym sensie, tak. Pierwszy pobyt w szpitalu był od 28 czerwca do 1 lipca 2022 roku. Wtedy wykonano mi szereg badań: spirometrię, morfologię, USG serca, tomografię komputerową, gastroskopię, bronchoskopię, badania genetyczne.
W zaleceniach od lekarza prowadzącego dostałam do przyjmowania steryd. To był encorton w dawce 20 mg, którą miałam potem zmniejszać co dwa tygodnie, żeby zejść do najmniejszej dawki.
Oczywiście wykonywałam stale badania morfologiczne, żeby sprawdzać ilość eozynofilii, czy przypadkiem nie wzrastają. Dodatkowo otrzymałam zlecenie na badania na obecność pasożytów - bo ich obecność może powodować wysoki poziom eozynolofilii, skierowanie do poradni hematologicznej w celu wykonania badania szpiku kostnego oraz do poradni alergologicznej, żeby dalej kontynuować leczenie sterydami.
Kolejny pobyt w szpitalu był od 16 do 19 sierpnia 2022 roku. Lekarze odnotowali poprawę kliniczną. Nie stwierdzono tym razem nacieków eozynofilowych. Odebrałam również wyniki gastroskopii, bronchoskopii. Wykluczono choroby odpasożytnicze i genetyczne.
W zaleceniach otrzymałam dalsze przyjmowanie sterydu, tym razem po wyjściu ze szpitala miałam przyjmować 5 mg encortonu przez tydzień i później próbować go odstawić. Co dwa miesiące wskazana była morfologia z manualnym rozmazem. Niestety przy zmniejszeniu dawki sterydów zauważono znaczny wzrost eozynofilii we krwi. Lekarz prowadzący uznał za konieczne wdrożenie leczenia biologicznego. Zaczęłam terapię mepolizumabem w czerwcu 2023 roku w ramach RTDL.
Czas trwania leczenia biologicznego trwał w sumie półtora roku. Podczas leczenia byłam w stałym kontakcie z lekarzami. Co miesiąc miałam wizyty kontrolne, podczas których wykonywałam badania, m.in.: morfologię, badania moczu, echo serca, EKG.
Codziennie wypełniałam też ankiety odnośnie swojego stanu zdrowia za pomocą urządzenia elektronicznego, które otrzymałam w szpitalu.
Jakie efekty terapii obserwuje Pani u siebie?
Leczenie pozwoliło mi wrócić do pełni sił. Objawy, z którymi przez długi czas się zmagałam, całkowicie ustały. Dzięki czemu mam wreszcie szansę na normalne życie. Mimo zakończenia leczenia, jestem w stałym kontakcie z doktor Izabelą Kupryś-Lipińską. Regularnie wykonuję badania krwi z radością obserwując, że liczba eozynofilii nie wzrasta dzięki leczeniu biologicznemu. Jest prawidłowa.
Sterydy utrzymywały efekt tylko na krótki moment. Efekty leczenia biologicznego utrzymują się do tej pory. Również sam proces przyjmowania leku przebiegał bardzo sprawnie. Nie wpływał też w żadnym stopniu negatywnie na moje samopoczucie. Nie miałam po leku żadnych objawów efektów niepożądanych. Nie wystąpiły żadne choroby współistniejące. Wszystko jest w porządku. Jestem bardzo zadowolona i szczęśliwa, że mogę normalnie żyć.